Wciąż eksperymentuję dosadzając coraz to nowe byliny. Nie wszystkie udają mi się czy podobają, ale chciałabym pokazać choć część tych, które przypadły mi do gustu a nawet udało mi się niektóre samodzielnie rozmnożyć. W rzeczywistości jest ich dużo więcej niż te na zdjęciach i będę musiała uzupełnić ten post aktualnie kwitnącymi.
W moim słonecznym ogrodzie (prawie bez cienia) oprócz róż, zdecydowanie króluje lawenda. Mam już 3 duże rabatki lawendowe, choć na razie tylko jedna jest okazała. Nowa rabata powstała z siewek i pewnie za rok będzie porządnie okwiecona. Lawendę lubię za piękny wygląd, zapach i długi okres kwitnienia. Kojarzy mi się z ciepłymi krajami. Lawenda tak naprawdę jest krzewinką, która lubi cięcie, ale za to nie lubi wilgoci i czasem marnieje po długich deszczach. W czerwcu jest najpiękniejsza, szczególnie kiedy zaczynają odwiedzać ją licznie owady.
Tuż za lawendą rosną razem ostróżki, perovskia i przywrotnik ostroklapowy.
Z za różanki nieśmiało wychyla się powojnik Rooguchi
Dzwonki od Babci.
Szałwii mam parę rodzai. Bardzo je lubię.
Powojnik The President
Kocimiętka, która zaraz znowu rozwinie nowe kwiatki, bardzo mi się rozsiała. Rozsadziłam młode sadzonki wzdłuż płotu. Zdjęcie niestety jest bardzo nieaktualne.
Bodziszek w którego nie wierzyłam.
Czy dobrze zrozumiałam? lawendę siałaś z nasion????
OdpowiedzUsuńAgnieszko ona wysiewa mi się sama a ostatnio nawet jak chwast :)
OdpowiedzUsuń:) dziękuję za odpowiedz :) zasadzilam już do skrzynki nasiona lawendy- jak tylko sie pojawi przesadzam do gruntu i czekam na wysiew :)
OdpowiedzUsuń